niedziela, 1 marca 2015

Part 9

                         *Nath*
Zeszłam po schodach bardzo ostrożnie uważając na to, żeby sukienka nie wplątała się w moje szpilki doprowadzając do wielkiego orła i wielu siniaków. Na szczęście obyło się bez mojego czarnego scenariusza. Przy drzwiach wejściowych stał Jai oparty o nie. Obcinał mnie jak komornik szafę...  a ja nie wiem czy to dobrze, czy źle. Przyjrzałam mu się uważnie. Włosy zaczesane, czarny kapelusz, oraz koszula i spodnie w tym samym kolorze. W uszach i brwi kolczyki. Wyglądał... znośnie... dobra Dabrowsky nie oszukuj się zapiszczał mały wstrętny głos w mojej głowie nazywany często podświadomością... Ale może i ma rację, Jai nie jest brzydki. Wręcz przeciwnie jest przystojny, i to nieprzeciętnie. Kiedy skończyłam się na niego gapić, bo w tamtym momencie można było to tak nazwać, odezwałam się niepewnie.
- Jai, jeszcze przed tą galą ja chciałam cię przeprosić... Nie znając mnie zacząłeś chronić... powiedziałeś prawdę...  na początku grałeś nieczysto, ale to nie ma znaczenia na tle tego co robisz dla mnie teraz... - Skończyłam moje przemówienie, kiedy to w moim gardle urosła wielka gula, która odebrała mi głos.
- Wybaczam, ale powiedz mi...  dlaczego ty mi tak nie ufasz? Jak sama przyznałaś grałem nie fair, ale się zmieniłem... - podniósł swój smutny czekoladowy wzrok wlepiając go w moją twarz. Zatkało mnie... no bo co niby miałam odpowiedzieć?
- Nie... nie dałeś mi powodów żeby ci nie ufać... - przyznałam szczerze wgapiając się w ścianę, która swoją drogą stała się interesująca w tamtym momencie. 
- Właśnie... ja cię chciałem tylko chronić. Z resztą musimy wyjechać abym mógł robić to dalej... 
- Co?... Ale co z Cher? Julią? Jaymi'm?  Przecież to moi przyjaciele, są dla mnie jak rodzina. - Pokręciłam głową z dezaprobatą. 
- Porozmawiamy po gali, teraz nie stresuj się niepotrzebnie. Nie ma jeszcze na świecie chyba takiego problemu, który nie ma choć jednego rozwiązania. - uśmiechnął się życzliwie i co najważniejsze szczerze po chwili dodając: 
- To gramy? 
- Ale... że w co? - Na początku nie zrozumiałe były dla mnie jego słowa. 
- Powiedziałaś, że wezmą mnie za Twojego chłopaka, nie wyprowadzajmy ich z błędu skoro będę towarzyszył ci od teraz na każdej Gali, przyjęciu czy koncercie. - Puścił mi oczko, a ja zesztywniałam. ALE, ŻE ON?!  ON UDAWANYM CHŁOPAKIEM?!  TOĆ TO SIĘ WYDA, krzyczała moja podświadomość, lecz teraz za późno by się wycofać. Jak się bawić, to na całego. 
- Ekhmm... no okej. - Uśmiechnęłam się. 
                           *Jai*
Wysiadłem z Nath z samochodu, a blask fleszy od razu poraził moje oczy, które swoją drogą nie były zbytnio przyzwyczajone do takiego czegoś. Dabrowsky na luzie zaczęła się uśmiechać, a ja złapałem ją w talii...  no wiarygodnie musi być, prawda? Chociaż wolałbym nie udawać... ale pomińmy ten fakt mojego jakże ciekawego życia. Weszliśmy do wielkiego budynku. Po prawej stronie był bufet, a kawałek dalej był taki a'la Bar? W takim miejscu nazywa to się pewnie inaczej, ale nieważne. Po lewej stał duży wieszak do kurtek, żakietów itp. Tutaj zdjęć robiono nam MASĘ, oraz musieliśmy pozować. Znaczy się stanąć do zdjęć. Szczerze nie byłem przyzwyczajony do tego typu rzeczy, ale Nath uśmiech nie schodził z ust. 
Stałem tak uśmiechając się i wyglądając pewnie jak wieśniak, do czasu aż nie podetknięto mi mikrofonu pod usta i zadając kluczowe pytania: 
- Ile masz lat? Czy jesteś z Nath?  Jeśli tak, to ile?  Kochasz ją? Czy przeszkadza ci jej popularność? - Spojrzałem na niego jak na debila, lecz po chwili uśmiechnąłem się odpowiadając na pytania tego faceta, nie robiąc Nath obciachu. 
- W maju będę miał 20, tak jestem, Od prawie roku i tak, bardzo ją kocham. - Tutaj przyciągnąłem bliżej dziewczynę chcąc być bardziej wiarygodny. - I nie, nie przeszkadza mi jej popularność. - Zakończyłem swoją wypowiedź. Dabrowsky zadano podobne pytania. Po tym ciężkim jak dla mnie wywiadzie poszliśmy do bufetu, porozmawialiśmy ze sztywnymi ludźmy, którzy chyba nie wiedzą co to zabawa, po czym wyszliśmy do domu. 
                       *Nath*
Kiedy wróciłam z Jai'em do domu było krótko po osiemnastej. Postanowiłam wznowić rozmowę sprzed gali. 
- Jai, wracając do naszej rozmowy sprzed Gali... Bo widzisz... jak zamierzasz to rozegrać? Ja bez przyjaciół się nigdzie nie ruszam...  - Powiedziałam siadając na sofie obok chłopaka. 
- Jeśli zależy ci na przyjaciołach, a im na tobie to wyjadą z nami. Niestety tego na 100% nie wiem. Najlepiej będzie jak zadzwonisz. Wspomnij, że wyjeżdzamy do Melbourne w Australii. - uśmiechnął się przytulając mnie mocno. Hello?  Tu nie ma paparazzi... Chociaż w sumie jest przyjemnie... Najpierw zadzwoniłam do Jaymi'ego. Nie był w 100% pewny więc zapowiedział, że będzie za 20 minut. Julia i Cher zgodziły się bez najmniejszego 'ale' twierdząc, że zamieszkanie w Melbourne to ich marzenie. Siedząc z Jai'em na sofie i omawiając temat kiedy wyjeżdżamy zadzwonił dzwonek. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam witając się ciepłym uściskiem z Hensley'em i zapraszając go do salonu. Chłopak po wejściu do salonu stanął wpoł kroku. Zmierzył Jai'a i posłał mi pytające spojrzenie. 
- Poznajcie się. Jai to Jaymi, Jaymi to Jai.
- My się już znamy, prawda przyjacielu?... - Powiedział tajemniczo Jaymi. WTF?! O co tu chodzi? 
- Zaraz... Moment, moment... - Naszło mnie olśnienie, Przecież oni kiedyś się przyjaźnili! 
- No Cześć stary. - Uśmiechnął się, ale Jaymi spojrzał na niego jak na myślącego inaczej.
- Stary?!  Jaki stary?!  Chyba zapomniałeś jak miałeś mnie centralnie w dupie a narkotyki i alkohol były ważniejsze! - Krzyknął zdenerwowany dwudziestopięciolatek. 
- Nath zostawisz nas samych?...  - Mruknął Jai. 
- Jasne, porozmawiajcie bo chyba macie sobie pare lat do wyjaśnienia. - Uśmiechnęłam się do obu i czmychnęłam na górę do swojej sypialni. Po około dwudziestu minutach bezsensownego nic nie robienia we wnęce drzwi pojawił się rozradowany Jai prosząc mnie, abym zeszła na dół. W pośpiechu wykonałam prośbę chłopaka wbiegając do salonu, gdzie czekał równie szczęśliwy Jaymi. 
- Pogodziliśmy się. - Powiedział Jye. 
- Naprawdę?!  Nie macie pojęcia jak się Cieszę! Naprawdę! - Każdego z nich mocno przytuliłam. 
- Jaymi... więc teraz jedziesz z nami do Melbourne? - Wykrzyknęłam podekscytowana doprowadzając chłopaków do śmiechu.
- Tak, teraz jadę na 100%. - Uśmiechnął się promieniście Hensley. 
- Tak? Super, a więc lot mamy za dwa dni o 10.00. Zamówiłem już pięć biletów. - Uśmiechnął się Brooks patrząc w ekran tableta. 
- W porządku. - Powiedziałam równocześnie z Jaymi'm po chwili wybuchając z nim śmiechem. 
- No dobra duperelki, ja zmykam, spakuje się już, bo jutro jeszcze muszę paszport znaleźć. - Powiedział Hensley kierując się do drzwi.
- No dobrze, dobrze widzimy się pojutrze. Paaaa - Powiedziałam, kiedy Jaymi opuszczał dom. 
- A teraz... uwaga, uwaga... ZAMAWIAMY PIZZE! - Wrzasnął mi Jai do ucha. Czy on chce żebym głucha była? 
- Dobrze Jai, zgadzam się w 100%, ale nie krzycz tak bo mi uszy popękają. - Powiedziałam kiedy chłopak sięgał po telefon.
- Dobrze, dobrze. Ja wieeeeeeeem... - Przeciągnął Brooks patrząc na mnie słodko. - A więc księżniczko... Jaką pizzę sobie życzysz? - KSIĘŻNICZKO?! Dabrowsky spokojnie... pewnie mu się wyrwało.
- Jakaś z kurczakiem jest? 
- Emmm... Jest! Pollo z kurczakiem, sosem pomidorowym, oregano, serem, papryką i kukurydzą. - Kończąc czytać posłał mi pytające spojrzenie.
- Tak, już mam na nią ochotę. - Odpowiedziałam szczerze wylegując się na sofie. 
- Dobrze, więc zamawiam największą jaka jest bo ja też mam na nią chęć.  - Odparł Jye dzwoniąc do Pizzerni. Po około piętnastu minutach słodkiego lenistwa dostarczono nam pizzę. Omnomnom wygląda apetycznie. Rozsiadłam się na sofie biorąc jeden kawałek i oglądając jakąś komedię, którą włączył Brooks. Kończąc kawałek pizzy podsunęłam karton pod nos chłopaka jedzącego już chyba trzeci. 
- Masz, jedz. Ja już więcej nie zjem. - Powiedziałam popijając herbatą.
- Kpisz sobie ze mnie chuderlaku?  - Odłożył resztę swojego kawałka na talerz biorąc do ręki nowy i podtykając mi go pod nos. - Nooooo ciamciaj. 
- No ale ja nie chcę. - Jęknęłam odpychając rękę chłopaka. Cóż... jednak on nie zamierzał się poddać. Po chwili jedną ręką złapał moje ręce nad głową i usiadł na mnie. Dziwneee... no ale nie komentuję. W sumie nie ma co narzekać. 
- A teraz grzecznie powiedz "Aaa" jak Jai cię prosi. - Powiedział uśmiechnięty chłopak machając mi przed nosem kawałkiem jedzenia. Nie chcąc się z nim kłócić zjadłam kawałek pizzy, którą karmił mnie chłopak. 
- Grzeczna dziewczynka. No widzisz, można? Można. - Powiedział Brooks puszczając moje ręce jednak dalej na mnie siedząc. Po chwili pochylił się nade mną i złożył pocałunek na moim czole. Jak ja mam to odebrać?... 
- Ekhem... późno już. - Uśmiechnęłam się przepraszająco uciekając do mojej sypialni z natłokiem myśli i szybko bijącym sercem... To źle, że tak reaguje na Jai'a... zdecydowanie tak nie powinno być...
                              *Jai*
Nie no... brawo dla mnie. Tylko się zbłaźniłem nic poza tym... Ja to mam talent...Gdyby nie ten pocałunek, po którym dziewczyna zwiała prawdopodobnie mógłbym nazwać ten wieczór najlepszym w moim życiu.
               *Nath / Trzy dni potem*
Kiedy razem z Jai'em, Jaymi'm, Cher i Julią wysiadałam z samolotu kierując się po odbiór bagażów cóż... trochę się pogubiłam... No ale chyba aż tak źle nie jest. Łażąc jak opętana z dwoma walizkami, które zdążyłam odebrać wpadłam na jakiegoś chłopaka. 
- Woaaah, dziewczyno gdzie tak pędzisz? - Zapytał tajemniczy chłopak z obłędnymi oczami.
- Się trochę... ten... zgubiłam. - Uśmiechnęłam się słabo.
- Oj, Nath, trzeba było tak od razu.
- Zaraz...co? Skąd znasz moje imię?  - Moja mina pewnie była przekomiczna.
- Hah, nie tylko słodkie nastolatki słuchają twoich genialnych kawałków. A nie krzyczę dlatego, że masz okulary na nosie i kaptur więc wydaje mi się, że nie chcesz być rozpoznawalna. - Uśmiechnął się szeroko.
- No dobrze, więc zaprowadź mnie do wyjścia i podaj swoje imię tajemniczy chłopaku. - Powiedziałam stojąc naprzeciw bruneta minimalnie wyższego ode mnie.
- Ney. Znaczy się Neymar, ale mów mi Ney. - Powiedział Chłopak prowadząc mnie do wyjścia. Będąc przy wyjściu z lotniska zapytał. - Czy łaskawa kobieta byłaby w stanie mi tak zaufać i dać swój numer telefonu? - Uśmiechnął się pokazując swoje bielusieńkie zęby.
- Tak byłabym, trzymaj. - Wpisałam mu swój numer. - I Dziękuje za przyprowadzenie. - Powiedziałam żegnając się z chłopakiem.
- Do szybkiego zobaczenia Nath. - Odparł i zniknął za rogiem, a ja dołączyłam do przyjaciół.
- Dziewczyno gdzieś ty się podziała? - Zapytała Julia, która jak zwykle zbyt bardzo się o mnie martwiła.
- Zgubiłam się, potem wpadłam na chłopaka i on mnie przyprowadził do wyjścia. - Odpowiedziałam przyjaciółce.
- Uuuuuuuuuu przystojny? Jakie miał oczy? Wysoki? Brunet czy blondyn? - Pisnęła przyjaciółka. - AHA! I czy masz jego numer. - Dopowiedziała.
- Tak Julia, przystojny, brązowo-zielone, niewiele wyższy ode mnie, brunet. On ma mój.
- Aaaaaa!!!  Może będzie z tego coś więcej! - Podskoczyła dziewczyna głośno piszcząc. Odwracając na chwilę głowę spotkałam się ze wzrokiem Jai'a... zdecydowanie innym wzrokiem. Smutnym? Niee... no bo czemu niby miałby być smutny?...
                   *Narrator*
Dziewczyna opowiadając o Neymarze swojej przyjaciółce wbijała chłopakowi nóż w serce... Pierwszy raz był zakochany choć o tym nie wiedział...  Nie rozumiał co do niej czuje... Bał się nieodwzajemnionych uczuć...  Dusił to w sobie... Wiedział, że będzie gorzej kiedy jej nie powie... Ale nie dawał sobie żadnych szans...

●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●
Bardzo, ale to bardzo przepraszam, że tak Długo nic nie dodawałam. I tłumaczenia, że są ferie nic nie dadzą.:) Ale postarałam się to jakoś wynagrodzić dodając dłuższy rozdział.;) I JEST NOWA POSTAĆ!  
Neymar - 22 l. , Chłopak trochę namiesza między Jai'em a Nath, ale więcej nie zdradze <33 I przepraszam za wszelkie błędy jakie się znajdą w rozdziale.:*



4 komentarze:

  1. Dziewczynoo ! Jak ja uwielbiam Neya i Jaia <3 awww *.*
    Już cię kocham <33 hihi :)
    Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę że znalazłam tego bloga *u*
    Rozdział genialny tak jak wszystkie :)
    Ale ja chce by Jai byl szczęśliwy noo :/
    Czekam na next <3 i jeśli chcesz zapraszam do siebie ;) neymaarmylife.blogspot.com
    Pisze opowiadanie o Neymarze, ale potem mam zamiar wcisnąć tam Jaia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O boshe to ja też już cię normalnie kocham i ubóstwiam *.* Już wpadam.;] I stwierdzam fakt, że będę stałym gościem <33 I Dziękuje za komplementy <3 I Jye będzie szczęśliwy <3

      Usuń
  2. Ojej :)
    Jai się ZAKOCHAŁ !! <3<3<3<3
    ONA TEŻ GO KOCHA ! ! !
    Zrozum to Jai

    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie Nasz Gangsta nie ma serca z kamienia <33 a part 10 już jest.;)

    OdpowiedzUsuń