poniedziałek, 2 marca 2015

Part 10

                         *Jai*
Nie no... bardzo fajnie... Jest się z czego cieszyć... niby powinienem życzyć szczęścia Nath z tym całym "przystojnym brunetem" no... a..ale coś nie potrafię... Czy ją lubię? Tak, nawet bardzo dlatego też nie powinienem życzyć jej źle... ale nie mogę opanować moich myśli, w których ten chłopak choć niczemu winien zginął już cztery razy... Jednak skoro Dabrowsky się on podoba... nie będę jej bronił spotykania się z nim... W ogóle mam dziwne odczucia co do niej... Lubię brązowooką bardzo. Nawet bardzo, bardzo...  Muszę porozmawiać o tym z Jaymi'm... on mi pomoże...
- No jestem stary. - Powiedział na wstępie Jaymi wchodząc do mojej sypialni.
- Może i uznasz to za oznakę pedalstwa...  no ale... chciałem z tobą porozmawiać... ooo... Nath. - Spuściłem wzrok. Gdzie moja pewność siebie?! 
- Uhuhuuuu no mów, mów. - Pisnął jak baba rozradowany przyjaciel siadając na łóżku. 
- Bo ja ją tak lubię... znaczy się, wiesz tak bardzo lubię. Jest ładna... dobra, jest piękna i mąd...
- Zakochałeś się. - Przerwał mi Jaymi z wyłupiastymi oczami i bananem na twarzy. - Jai, ty ją kochasz!!! 
- Ale nie krzycz taaaak... I czy ty jesteś tego pewien? - Mruknąłem niepewnie. 
- Ughh Brooks... twoimi uczuciami ciężko wzruszyć od najmłodszych lat, więc powiedz mi co czujesz jak ją widzisz. - Wzruszył ramionami Hensley. 
- Chęć przytulenia, wywołania uśmiechu, no i taka trochę gula w gardle, no ale ja nie wierze w te motylki w brzuchu. To nie dla mnie. 
- Oj stary, stary... zacznij w nie wierzyć bo doświadczasz ich na własnej skórze...  I Jeśli chcesz ją przytulać i wywoływać uśmiech na jej twarzy radzę powiedzieć jej co czujesz nim będzie za późno... - Uśmiechnął się dwudziestopięciolatek i opuścił moją sypialnię... Za późno? Ale, że jak?...  Że ten chłopak mnie ubiegnie? Przecież oni się nie znają, a ja nie mam AŻ TYLE odwagi aby przyznać się do swoich uczuć... choć brzmi to prymitywnie taka jest prawda... po prostu boję się odrzucenia, bo nigdy Przecież nie wyznawałem uczuć... 
                      *Nath*
Leżąc bezczynnie w mojej nowej, genialnej sypialni zadzwonił mi telefon. Hmmm... kto to? Numer nieznany, ale ok, odbiorę, najwyżej pomyłka. 
- Taak? 
- Nath? - Woaaah... czyli ten ktoś mnie zna. 
- Tak, a kto mówi? 
- To ja Neymar. Pamiętasz, ten przewodnik z lotniska. - W tym momencie na moją twarz wpełz szeroki uśmiech. 
- No jakże mogłabym zapomnieć. - Wypaliłam bez namysłu zalewając się rumieńcem i w duchu ciesząc się, że Ney tego nie widzi. 
- Awwww Cieszę się. To super będę mógł wpaść? - Zatkało mnie. Ale, że tak teraz... no w sumie... zastanawiając się chciałabym go poznać. 
- No jasne wyślę ci adres sms-em. Paa. - Rozłączyłam się, po chwili wysyłając Ney'owi sms-a z adresem. Po niespełna pięciu minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam i zeszłam do drzwi wejściowych w celu ich otworzenia ale Jai mnie ubiegł. Słysząc skrawek rozmowy pomiędzy chłopakami stwierdzam fakt, że był szorstki. 
- A ty do kogo?  - Mruknął ponuro Brooks. Widać, że Ney był zakłopotany więc postanowiłam uratować go z tej niezręcznej sytuacji. 
- Do mnie, Jai. - W tamtym momencie chłopak, którego imię wcześniej wspomniałam spojrzał na mnie z żalem w oczach... a może mi się tylko wydawało? - Wejdź Ney. - Dopowiedziałam, a Chłopak podążył za mną schodami w górę pociągając z "bara" Jai'a...  w tym momencie zrobiło mi się strasznie przykro... będę musiała z nim porozmawiać. 
- Jakie fajniusie łóżko mogę na nie skiknąć?  - Zapytał Neymar z oczami Kota ze Shrek'a. 
- Haha taki duży a na łóżku chcę skakać!  - Wytknęłam mu język. - Dobra małpo skaczemy. - Zaczęliśmy się głośno śmiać tak, że chyba cała dzielnica nas słyszała oraz skakać po łóżku. 
- I w ogóle jestem twoim sąsiadem. 
- Hahahaha, co? - Spoważniałam natychmiast.
- Nie cieszysz się? Mieszkam naprzeciwko. - Uśmiechnął się brunet.

- Nie, no bardzo się Cieszę, ale jestem zaskoczona. - Zaprzeczyłam szybko.
- Tak?  To super! Ale wiesz co? Umówiłem się z kumplem na siłownię, więc będę spadał. Pa śliczna. - Pocałował mnie w policzek i wyszedł. Myślę, że muszę porozmawiać z Jai'em... W końcu należą mi się wyjaśnienia... Poszłam do sypialni chłopaka i bez pukania weszłam do środka. Chłopak leżał zwinięty w kłębek przodem do okna więc nie Byłam pewna czy Brooks śpi. Podeszłam bliżej... Jaidon nie spał tylko patrzył w obraz za oknem... takim... takim pustym wzrokiem.
- Jai... możemy porozmawiać?  - Zapytałam niepewnie widząc, że chłopak nie ma ochoty na rozmowę.
- A mamy o czym? - Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej.
- Czemu jesteś dla mnie taki oschły? I czemu tak potraktowałeś Neymar'a? - Odparłam z wyrzutem.
- A jak mam go traktować, Nath? Nie jest mi nikim bliskim. Nie znam go i ty też, nie znasz jego zamiarów. A jakoś bardzo mu ufasz. Wiesz co, nie będę powtarzał tego co z Shelley'em. Nie będę twoją maskotką, którą się pocieszysz a chwilę potem polecisz "zapoznawać" się z innymi chłopakami. Nie wiem co czułaś do George'a, ale jakoś cię to obleciało. Mówiłaś, że zapamiętasz go do końca życia... mhmm...  właśnie Widzę. - Zakpił sobie ze mnie a ja powstrzymywałam potok łez. Jak on mógł...
- Dziękuje Jaidon... teraz wiem jakie masz o mnie mniemanie. Jak o każdej pustej gwiazdeczce, która o życiu nie wie nic i potrafi tylko bawić się uczuciami... - W tym momencie się popłakałam... lecz nie interesowało mnie to. Chciałam dokończyć moją wypowiedź.
- I wiesz co Brooks, nigdy nie byłeś dla mnie przejściowy. Z resztą nikt cię ze mną nie trzyma. W każdej chwili możesz się spakować i wyjść! A poza tym ty się podjąłeś "opiekowania się " mną , więc z łaski swojej nie pieprz! - Krzyknęłam i uciekłam do swojej sypialni. Długo płakałam aż poduszka nie zrobiła się mokra. Nawet sama nie wiem kiedy usnęłam... Jednak kiedy się obudziłam było pare minut po osiemnastej. Postanowiłam zejść do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia, bo strasznie zgłodniałam. Kiedy otworzyłam drzwi na wycieraczce siedział Brooks. Aha?
- Czego? - Mruknęłam patrząc się w jego czarujące tęczówki, które teraz aż się prosiły o chwilę rozmowy...
- Ja chciałem porozmawiać...
- A mamy o czym? - Odpowiedziałam tak samo chamsko jak on wtedy... być może zachowuje się jak dzieciak, ale to nie ja mam humorki jak baba w ciąży.
- Nath, tak mamy... chciałem cię bardzo, bardzo, ale to bardzo przeprosić...  za wszystko, za to że stwierdziłem, że jesteś pusta... i wspomniałem o drażliwym dla Ciebie temacie... - Jego oczy zaszły łzami... czyżby nasz Gangsta płakał?...
- Coś jeszcze? Głodna jestem...- Mruknęłam wymijająco. Szczerze nie chciałam o tym rozmawiać...
- Wybaczysz mi moje zachowanie? - Zapytał drżącym głosem patrząc się w podłogę. Delikatnie uniosłam jego podbródek.
- Tu jestem, nie na podłodze. I tak wybaczam, ale pamiętaj... Wybaczam, ale nie zapominam Jaidon... - Uśmiechnęłam się blado.
- Tak, wiem... takiej okropnej rzeczy nie sposób jest zapomnieć... - Przytulił mnie brunet. - Ale mam nadzieję, że kiedyś, w dalekiej przyszłości mi wybaczysz w stu procentach... - Mruknął w moje włosy.
- Ja już wybaczyłam w stu procentach Jye, każdemu się mogło zdarzyć...
- Tak... Ponoć tak, ale... mam wyrzuty sumienia... - Zaczesał swoje włosy do góry ciągnąc za ich końcówki. Zawsze tak robił kiedy był zdenerwowany...
- Eeej... ale spokojnie... zostaw te biedne włosy. - Uśmiechnęłam się i chwyciłam rękę Brooks'a, która wędrowała znowu do włosów.
                           *Jai*
Ta dziewczyna to anioł... wybaczyła mi takie świństwo... nie mogę w to uwierzyć, a jednak. Nath ma złote serce... I dobrze wiem, że przeżywała śmierć Geo, i że nie jestem jej maskotką. Jak emocje potrafią wpłynąć na człowieka... Cóż na mnie w tamtej sytuacji zdecydowanie niekorzystnie... Chociaż i tak jestem szczęściarzem, że darowała mi to... No, ale to ten cały "Ney"... to ON działa na mnie jak płachta na byka... nie trawię go. Wydaje się taki chamski... tak nie znam go, ale wydaje mi się jakiś... dziwny... ale to nie mi przyszło osądzać, Dabrowsky go lubi...
                       *Neymar*
Jest krótko po 22 więc Nath nie powinna spać. Pisanie przed snem - Me gusta. Wysłałem jej krótkiego Sms-a.

Do: Nathuu <3 
No co tam mała?:* Śpisz? 
Od: Nathuu <3
No nie śpię, nie śpię.;) Kręce się z boku na bok, trochę muzyki słucham, ale bezskutecznie.:)) A jutro trzeba wcześnie wstać.:DD A ty czemu nie śpisz?  <33
Do: Nathuu <3
Nie mogę usnąć ^^ Myślę o toooooobie <3 :*
Od: Nathuu <3
Czyżbym miała doczynienia z chorym psychicznie?  :* Żart xD Oki ja idę spać, zmuliło mnie trochę.:D Dobranoc Ney <3 xoxoxoxo 
Do: Ranisz!!!  ;_; No ale ja też spróbuje się glebnąć. Dobranoc mała <33 xxx 
Dziewczyna już nie odpisała, a ja z ogromnym bananem na twarzy odpłynąłem w krainę Morfeusza.


♠♤♠♤♠♤♠♤♠♤♠♤♠♤♠♤♠
No i jest part 10 ^_^ Bardzo przepraszam za wszystkie błędy jakie znajdoo się w ff.;) Mam nadzieję, że się spodoba i zapraszam do komentowania bo to mega motywacja

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam Neya.. ale on do niej nie pasuje noo ! :/ haha
    Jai taki kochany aww *.* kiedy on jej w końcu powie i przestanie się biedulek męczyć z uczuciem jakim skrywa ://
    Uwielbiam <3
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No jeszcze się troszkę pomęczy, ale i tak będzie Happy End... Chyba... xD no nie no nie zdradzę, ale powiem, że poleje się krew.:> Ale teraz nie powiem czyja.;)) I Dziękuje <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Huhu czekam zniecierpliwiona *.*
      Ale ja chce szczęśliwe zakończenie! ;)

      Usuń
  3. JEJU weszłam na twojego bloga przypadkiem i świetny! Proszę szybciutko kolejny i zapraszam do mnie! Nie pożałujesz!
    http://thesexyassistant.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje <3 i już wpadam ^_^

    OdpowiedzUsuń