sobota, 28 marca 2015

Part 13

                                *Jai*
Jadąc do tego starego kąta, który niegdyś był naszą bazą bałem się. Bałem się tego, że ten psychopata coś zrobi Nath. Że jak przyjadę będzie za późno... Nie, no nie. Te myśli są przytłaczające. Kiedy dorarłem na to zadupie wyjąłem magazynek napełniając i odbezpieczając pistolet. Zakradłem się pod ścianę tego obskurnego, rozwalającego się budynku, a właściwie jego szczątek. Samochodu Dean'a nie było. Na pewno gdzieś pojechał, a ja korzystając z okazji wślizgnąłem się do tych ruin. Kiedy szedłem pustym korytarzem wszystkie wspomnienia we mnie uderzyły. Ten czas kiedy byłem maszyną do zabijania w rękach Dean'a... Jednak pieniądze były potrzebne. Teraz rozumiem, że w ten sposób zarobione były brudne... takie okropne...  Przerwałem moje rozmyślania otwierając drzwi od pokoju, w którym zawsze Dean trzymał swoje ofiary. Wchodząc do pomieszczenia od razu zauważyłem Nath przywiązaną do krzesła. Nie zasłużyła na to... nie ONA.
- Boże, malutka. Już... ci... spokojnie.  - Podbiegłem do niej odwiązując ją i mocno przytulając do torsu.
- O...on wróci. Jai tak strasznie się bałam. - Zaszlochała dziewczyna zanosząc się spazmatycznym płaczem.
- Nie płacz, dobrze? Będzie dobrze... musi być. - Delikatnie pocałowałem dziewczynę. Wiem, że w tej sytuacji to dziwne ale miałem świadomość, że to może być nasz ostatni pocałunek.
- Aaaaah jaki słodki widoczek. - Zaklaskał Dean, który opierał się o framugę obdrapanych drzwi. Jak najprędzej wstałem i skierowałem pistolet w jego stronę. - Hah. Jai. Jai. Jai. Nadal jesteś taki porywczy jak kiedyś. Ona nie jest tego warta. - Kiwnął podbródkiem na Nath, która wstała i schowała się za mną. Złapałem ją za dłoń, która była zimna jak lód.
- Jest milion razy lepsza od ciebie. Bynajmniej nie jest taka fałszywa. - Warknąłem denerwując tym Dean'a.
- Ty mały szczurze! - Krzyknął chcąc odbezpieczyć broń, nie zdążył. Pociągnąłem za spust, trafiając prosto w serce.
- Boże Jai ty go zabiłeś! - Pisnęła czarnowłosa z przerażeniem w oczach... podejrzewam, że widok, który zastała ją przeraził. Tak, byłem zdolny go zabić.
- Tak. Bo nie mogłem pozwolić żeby on zabił ciebie. - Mruknąłem patrząc w jej czekoladowe oczy.
- Chodźmy stąd. - Zręcznie zmieniła temat. Czy tak trudno zauważyć, że jest dla mnie całym światem?
                     *Nath/W domu*
Kiedy razem z Jai'em wróciłam do domu od razu poszłam się wykąpać. Było krótko po trzeciej w nocy. Kąpiąc się przemyślałam wszystko... od teraz moje życie powinno wrócić do normy... wypady z Cher, Julią i Jaymi'm... Chodzenie na różne gale, kontynuowanie życia, które miałam przed spotkaniem tego bruneta o pięknych czekoladowo-zielonych tęczówkach...
Nigdy nie żałowałam, że go spotkałam...  może na początku relacje nie były takie jak teraz, ale... Myślę, że lubię go. Nawet bardzo...
                           *Jai*
Cóż, może i jestem tchórzem.. nie powiedziałem Nath, że ją kocham... ale napiszę list. Z szuflady wyjąłem kartkę papieru o formacie A4 w kolorze morskim i zacząłem pisać...
"Droga Nath... od czego by zacząć... najlepiej od początku... jesteś dla mnie bardzo ważna. Najważniejsza... jesteś jedyną osobą, dla której chcę się zmienić... na lepsze. To Dzięki tobie zrozumiałem, że byłem wręcz ochydną osobą... jednak wracając do rzeczy... Ja... ja cię kocham. Jestem tego pewien... żadna dziewczyna nie zawróciła mi tak w głowie... żadnej nie kochałem... jesteś moim słoneczkiem... dzisiaj cię pocałowałem... wiedziałem, że to mógł być nasz ostatni pocałunek 
... Nie wiem jak zareagujesz... Boję się tego... Jeśli tego nie czujesz... proszę cię, nie odrzucaj mnie... " 
Kiedy skończyłem pisać list podrzuciłem dziewczynie na poduszkę, sam udając się do swojej sypialni.
                   *Nath*
Kiedy wyszłam z łazienki coś przykuło moją uwagę. A mianowicie morska kartka na poduszce. Byłam pewna, że jej nie kładłam. Siadając na łóżku zaczęłam ją czytać... Co?! Przecież to niemożliwe... Jai mnie kocha... Czym prędzej poszłam do sypialni bruneta. Spał... był taki słodki...
Nic nie mówiąc po cichu położyłam się obok niego. Niestety Jai się obudził.
- Co ty tutaj robisz? - Wymruczał. Jego głos po wybudzeniu jest naprawdę przyjemny.
- Też cię kocham Jaidon. - Nic więcej nie dodając pocałowałam chłopaka.
- Naprawdę? - Mruknął przez pocałunek.
- Tak, dopiero teraz uświadomiłam sobie ile tak naprawdę dla mnie znaczysz. - Odparłam przytulając się do torsu chłopaka.
- Nie masz pojęcia jaki jestem szczęśliwy... Szczęśliwszy niż kiedykolwiek... - Wymruczał Jai całując mnie w czoło i oplatając rękoma wokół talii. - Dobranoc Skarbie.
- Dobranoc Jye...
♙♙♙♙♙♙♙♙♙♙♙♙♙♙♙
NO I KOCHANI JEST PART 13. :P MAM NADZIEJĘ, ŻE NIKOGO NIE ZAWIODŁAM A DŁUGOŚĆ ROZDZIAŁU JEST ODPOWIEDNIA. :)) Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY, PONIEWAŻ NIE SPRAWDZAŁAM CZY TAKOWE SIĘ TAM ZNALAZŁY. ;) I ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA <33

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No w końcu, w końcu. XD ale się jeszcze trochę namiesza. xD. Jeszcze nie wiem co...ale coś na bank xDD

      Usuń
  2. Dobrze że jej się nic nie stało :)
    iiii w końcu jej powiedział a raczej napisał :D takie słodkie *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie za bardzo wiedziałam jak miałby jej powiedzieć, napisać jednak było lepiej. Według mnie oczywiście.;)

      Usuń